Śledztwo „Polityki”. Anżelika, tajny agent i dziwny wyjazd na Kubę. Nowe kulisy zniknięcia opozycjonistki
Anżelika Mielnikawa, zaginiona białoruska opozycjonistka, była według naszych informacji werbowana przez białoruski wywiad wojskowy. Agent tajnych służb jeździł za nią na Kubę i Sri Lankę, gdzie spędzała wakacje.
Wiemy, kiedy odbywała się próba werbunku, znamy wizerunek, nazwisko, a także dane, jakimi posługiwał się funkcjonariusz, by ukryć swoją prawdziwą tożsamość.
Cała sprawa jest kłopotliwa dla polskich służb i białoruskich dysydentów. Mielnikawa była trzecią osobą w białoruskiej opozycji. Mieszkała w Warszawie. Miała dostęp do finansowania i organizacji kontestujących reżim Łukaszenki. Znała wielu ważnych polskich polityków. Bywała w Sejmie, Senacie i u prezydenta RP. Niedawno dostała polskie obywatelstwo, do czego jest potrzebna opinia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Wyjechała nagle, 26 lutego 2025 r., wraz z dwójką dzieci. Następnie z konta fundacji, której szefowała, przelała na prywatny rachunek duże sumy, które były przeznaczone na białoruską opozycję. Nie mamy pewności, gdzie się znajduje.
Mielnikawa znikąd
W opozycji Anżelika pojawiła się trochę znikąd. Nie brała udziału w masowych protestach przeciw sfałszowanym wyborom w 2020, ale zapłaciła dwa mandaty za nawołujące do oporu wpisy na czacie.
We wrześniu 2020 r. z mężem informatykiem Andrijem Mielnikau wyemigrowała do Kijowa. Dlaczego? Mówiła, że boi się o bezpieczeństwo dzieci. Potem małżonkowie przenieśli się do Białegostoku. Anżelika szukała kontaktów z białoruską opozycją. Zaczynała od współpracy z małą fundacją, ale w 2023 r. była już w zupełnie innym miejscu.