Obchody rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. zostaną w tym roku przyćmione powyborczą zawieruchą. Świętował będzie przede wszystkim Gdańsk. Na pl. Solidarności w środę o godz. 12 odbędzie się uroczystość z podniesieniem flag, odegraniem hymnów Polski i UE oraz z wystąpieniami przedstawicieli władz lokalnych i państwowych, w tym Lecha Wałęsy i prezydentki Gdańska Aleksandry Dulkiewicz. W Warszawie w tym roku nie zwołano okolicznościowego marszu – jak rok temu, na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Donald Tusk apelował wówczas o udział w wiecu na pl. Zamkowym w Warszawie: „4 czerwca to dzień, w którym Polacy pokonali zło” – przypominał. Największa mobilizacja miała jednak miejsce 4 czerwca 2023 r. – 380 tys. osób przemaszerowało przez Warszawę przeciwko tzw. lex Tusk i z okazji rocznicy wyborów.
Skromne uroczystości przewidziano w Sejmie i w Senacie. Małgorzata Kidawa-Błońska razem z przewodniczącymi izb wyższych Francji i Niemiec (którzy będą w Warszawie z okazji Spotkania Przewodniczących Senatów państw Trójkąta Weimarskiego) złożą wieniec pod pomnikiem Solidarności. Kancelaria Sejmu i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów do końca maja nie potrafiły określić, w których uroczystościach wezmą udział marszałek Sejmu oraz premier. „Decyzje podejmowane będą w krótkich terminach” – usłyszeliśmy.
Upamiętnienie wydarzenia, które było początkiem końca komunizmu w Polsce, zawsze rodziło różne problemy. Dopiero w 2013 r. Sejm ustanowił 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich. Za rządów PiS dominowała narracja, że najpierw doszło do spisku elit w Magdalence (powtarza to m.in. Jarosław Kaczyński), przy Okrągłym Stole komuniści podzielili się władzą z własnymi agentami, żeby 4 czerwca 1989 r. przeprowadzić „zbojkotowane przez wielu Polaków wybory, tylko częściowo wolne, z zasadami zmienionymi w trakcie, by ratować listę krajową i kandydatów PZPR”.