Żałobne pieśni i zwyczaj czuwania przy zmarłym to nic innego jak terapia. Padają słowa, których człowiek szuka, i odpowiedzi, które potrzebuje usłyszeć – mówi Joo Joostberens, reżyser filmu dokumentalnego „Żegnam cię, mój świecie wesoły”.
MARTA MAZUŚ: Zapytam cię tak, jak ty pytasz bohaterów w swoim filmie: boisz się śmierci?JOO JOOSTBERENS: Bardzo się boję. Jak pewnie większość ludzi. Dlatego to temat, od którego tak chętnie uciekamy. Nie chcemy rozmawiać o śmierci. Nie potrafimy o niej mówić. Starsi w naszych rodzinach czasem
Ktoś nie kupi leków, ktoś nie otrzyma pomocy, ktoś straci pracę. Szok i niedowierzanie. Donald Trump, wstrzymując pomoc zagraniczną, zadał cios polskim pozarządowcom. Stracą ponad 100 mln zł wsparcia.
Kolejne ustawy w ramach nowej strategii migracyjnej pokazują, że rządzący rzeczywiście próbują odzyskać kontrolę nad sytuacją, ale przy okazji – jak podkreślają eksperci i działacze pozarządowi – wylewają przysłowiowe dziecko z kąpielą.
teleinformatyczne, które na razie nie są dostosowane do obsługi takiej ilości spraw – ciągle się zawieszają albo mogą nie działać nawet po kilka dni (np. e-doręczenia). Jak w tej sytuacji poradzi sobie pracodawca, zobowiązany od 1 lipca do przekazania drogą elektroniczną kopii umowy przed
Ludziom, którzy odchodzą, nie potrzeba dodatkowego ciężaru, tylko tego, żebyśmy ich wsparli duchowo. Powinna być w tym również radość – mówi Aleksandra Kutz, reżyserka filmu dokumentalnego „Jeszcze zdążę”, który towarzyszy kampanii społecznej „Ostatnie chwile szczęścia” organizowanej przez Puckie Hospicjum, partnera naszej akcji „Odchodzić po ludzku”.
MARTA MAZUŚ: Śmierć w pierwszym odruchu kojarzy się większości ludzi z cierpieniem, smutkiem, bólem. Ale w twoim filmie dokumentalnym, w którym bohaterami są terminalnie chorzy pacjenci Puckiego Hospicjum, widzimy, że tuż przed śmiercią można być również szczęśliwym.ALEKSANDRA KUTZ: Tak. Bo życie
Ponad 1,5 mln osób – tylu obywateli Ukrainy przebywa obecnie w Polsce, po trzech latach od wybuchu wojny z Rosją. Takie są oficjalne dane MSWiA. To ci, którzy są tu legalnie, w większości (prawie 1 mln) przyjechali do naszego kraju po 24 lutego 2022 r. i korzystają z ochrony czasowej (pobyt
Nieoficjalnie mówi się, że za pomocą tej sprawy prokuratura chce wykazać zasadność większego śledztwa dotyczącego grupy przemytniczej, która przerzucała migrantów na zachód Europy.
Z obawy przed powołaniem do wojska w swoim kraju mieszkający i pracujący w Polsce mężczyźni z Ukrainy zaczęli masowo występować o ochronę międzynarodową.
W wiejskim Hospicjum Proroka Eliasza na Podlasiu każdego dnia dzieje się magia – jego podopieczni tuż przed śmiercią dostają nowe życie.
domowe żyli więc głównie z darowizn, 1 proc. z PIT-ów oraz z grantów. W końcu się jednak udało – w 2022 r. we wsi Makówka, między Hajnówką a Michałowem, stanął nowoczesny budynek Hospicjum Proroka Eliasza, gdzie przyjmowani są nieuleczalnie chorzy z regionu, rocznie ok. 300 osób, a za opiekę
W rocznicę powołania rządu Donalda Tuska organizacje humanitarne zaprezentowały raport o tym, jak na polsko-białoruskiej granicy miało być bardziej ludzko i praworządnie, a nie jest. W dodatku dane i świadectwa w nim zawarte zdecydowanie różnią się od tego, co o granicy słyszymy od polityków.
Filipinki mają małe ręce, idealne do zbierania malin, a Banglijczycy biją rekordy w lepieniu kul do kąpieli. Zatrudniamy w Polsce ponad milion cudzoziemców, choć jako kraj próbujemy udawać, że ich nie ma.
To było pierwsze od sześciu lat wysłuchanie obywatelskie zorganizowane we współpracy i przy obecności przedstawicieli polskiego rządu. I obywatele okazję wykorzystali. Na temat nowej strategii migracyjnej nie szczędzili rządowi krytyki.
Nacjonalistyczne grupy chwalą się, że ich patrole obywatelskie chronią mieszkańców przed „nielegalnymi migrantami”. Ogłoszona przez rząd nowa strategia migracyjna wcale ich nie uspokoiła. Niebezpieczny pomysł rozpowszechnia się w całym kraju.
Nie same zakazy i ograniczenia, tylko przejrzyste, uproszczone kryteria oraz sprawne procedury legalizacji dla cudzoziemców, którzy chcą przyjechać, pracować, uczyć się i zamieszkać w Polsce, będą skutkowały tym, że będziemy mieli taką migrację, jakiej oczekujemy.
W bibliotece w Obornikach Śląskich, w ramach Miesiąca Dumy LGBT, pojawiła się wystawa na temat różnorodności, a pod sufitem zawisła wstążkowa tęcza. Tęcza w bibliotece publicznej? No i się zaczęło.
. Dwukrotnie startował w wyborach parlamentarnych, ale poparcie dla niego nie przekroczyło 1 proc. Był także rzecznikiem Młodzieży Wszechpolskiej. Po pierwsze, jest katolikiem, a dopiero po drugie – narodowcem. No i wciąż czuje sentyment do swego miasteczka, dlatego na taką prowokację w
Protestują od dziewięciu lat. Poziomka i Bajkowski. Obaj z Błonia. Jeden w namiocie, drugi z transparentami na piersiach. Jeden po lewej stronie Sejmu, drugi po prawej. A może na odwrót?
Zmarł 21-letni żołnierz, raniony nożem w zonie na granicy z Białorusią. Nim to się stało, opinia publiczna usłyszała o zatrzymaniach żołnierzy strzelających ostrzegawczo do migrantów i postawieniu im zarzutów. A na granicę wróciły pushbacki.
Mateusz Sitek z 1. Brygady Pancernej zmarł w czwartek 6 czerwca, dziesięć dni po ataku nożem na granicy polsko-białoruskiej. 28 maja próbował zablokować przejście grupie imigrantów stalową zaporą. Jeden z nich miał nóż. Kiedy wojsko podaje informację o sprawcy – „niezidentyfikowanej
Wspomnienia z dzieciństwa zawsze były dla Michała Demskiego magiczne. Ogromne drzwi, rupiecie, szyldy z PRL, przedwojenna skrzynia z narzędziami stolarskimi pradziadka. Kilkadziesiąt lat później znów otworzył wieko.
Organizacje pozarządowe zaangażowane w pomoc migrantom na granicy z Białorusią zaprezentowały pierwsze nagranie pushbacku dokonywanego przez polskie służby. W tle pojawiały się pytania o rannego żołnierza, o którym mówił we wtorek wiceszef MSWiA.
12 godzin na dworze, z czego pół dnia stoisz na pusto, z knajpy cię wyganiają, na zamówienie każą czekać na zewnątrz. Na koniec dnia masz 250 zł, czyli wychodzi mniej niż minimalna stawka godzinowa. A ty ile byś wytrzymał?
tu codziennie od 12 w południe – z doświadczenia już wie, że wcześniej się nie opłaca, bo rano zamówień jest mało, a w godzinach szczytu mnożniki za dostawy są wyższe – i zostaje zwykle do 22. 10 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu. Chociaż oficjalnie w tym czasie powinien być
Rozmowa z reporterką Anetą Prymaką-Oniszk o trudnej historii prawosławnych rodzin na Podlasiu i o tym, że w opowieści o mniejszości kryje się prawda o większości.
MARTA MAZUŚ: – Znamy się od dawna, podróżujemy tymi samymi szlakami, ale nigdy nie miałam okazji zapytać cię wprost: kim jesteś? Białorusinką? Polką? Prawosławną Polką? Ruską? ANETA PRYMAKA-ONISZK: – To jest proces, chyba na całe życie. Gdy należysz do większości i jej narracja dominuje
Z Ukrainy przestała wyjeżdżać klasa średnia. Ludzie, którzy teraz wyjeżdżają, to najbiedniejsi mieszkańcy przyfrontowych rejonów i terenów okupowanych. Rozmowa z Agatą Malec z organizacji Rubikus i Kajetanem Wróblewskim z Fundacji Asymetryści, którzy pomagają w relokacji uchodźców w Europie.
żywnościowych czy lepsze będą jednak kanapki, co zrobić z medycznym łóżkiem wypożyczonym od Caritasu, które cały czas stoi w punkcie na Dworcu Wschodnim, czy jest gdzieś jakiś wózek inwalidzki dla staruszki, która za chwilę przyjedzie? *** MARTA MAZUŚ: Mijają właśnie dwa lata od wybuchu wojny w Ukrainie
Mnożą się apele o zaprzestanie pushbacków, czyli wywózek uchodźców na polsko-białoruskiej granicy. Nowy rząd odpowiada: granica ma być bardziej szczelna i bardziej humanitarna. Da się to pogodzić?
, nikt nie został za nie pociągnięty do odpowiedzialności. Marta Górczyńska, prawniczka związana z HFPC, obecna przy wielu interwencjach w podlaskich lasach, przyznaje, że nie wyobraża sobie, aby razem z zakazem pushbacków nie nastąpiło jednoczesne rozliczenie straży granicznej z dotychczasowej
Na comiesięcznych weekendowych zjazdach działającej od roku Szkoły Rzemiosł na zamku w Cieszynie kursanci uczą się rękodzielniczych tajemnic od mistrzów ginących zawodów.
sami mężczyźni. Ale Sonia nie ma wrażenia, że ma do tej pracy za mało siły, skończyła klasę snycerską w liceum plastycznym w Zakopanem, potem studia projektowania w Krakowie, a od zeszłego roku prowadzi własną firmę. Na fronty meblowe, wezgłowia łóżek czy drewniane balustrady ma swoje sposoby i
Współczesny polski mężczyzna żyje w sprzeczności – inaczej czuje swoją męskość wewnątrz, a inaczej prezentuje ją na zewnątrz. I wciąż nie potrafi tym wymogom męskości sprostać, zawsze jest jakiś niedosyt.
Tego wszystkiego już nie ma. Nie ma prysznica, nie ma lodówki. Łóżka polowe schowano w magazynie. – Statystyki przyjazdów spadają, pieniędzy brakuje – tłumaczy Neil Brighton, przedstawiciel NRC w Polsce.
? – pytają często wolontariuszy zdziwieni Polacy. Bo skąd niby mają wiedzieć? Już nie ma komitetów powitalnych na granicach, brak relacji na żywo w telewizji. Już mało kogo to obchodzi, już nie ma pieniędzy. Ale uchodźcy z Ukrainy, w tym ci uciekający spod rosyjskiej okupacji, na Dworzec Wschodni w Warszawie
20 września kończy się umowa najmu na korzystanie z zielonego vana, nazywanego Groszkiem, z którego korzysta Fundacja Asymetryści. Jeśli wolontariusze nie zapłacą 4800 zł, nie będzie czym wozić uchodźców, którzy każdego dnia trafiają na warszawski dworzec.
Warszawie i całym kraju uchodźców z Ukrainy, którzy organizowanymi w zupełnie magiczny i nadludzki sposób transportami uciekają wciąż z terenów okupowanych, trafiają do Polski i są relokowani do innych krajów Europy. O tych relokacjach już mało się mówi, mało kto o nich wie. W poniedziałek w kilku
Sąsiedzi, pomoc społeczna, komornik, administracja. Wszyscy byli zszokowani, że 63-letni syn przez dwa tygodnie mieszkał na klatce schodowej, pod drzwiami mieszkania swojej 86-letniej matki. Jak to możliwe? – pytali.
już grał z ojcem w brydża. Z ojcem milicjantem Wojtek był bardzo związany. Ale potem ojciec niespodziewanie zmarł – 1 listopada było Święto Zmarłych, a 20 listopada już nie żył, czerniak. To wtedy Wojtek zaczął się powoli zmieniać. Znikał na całe noce. Z czasem już wiedziała, że jeśli ma go
„Mamy dość bycia traktowanymi jak zwierzęta. Jesteśmy ludźmi! Niech strażnicy przestaną mówić do nas po numerach albo per k... Mamy swoje imiona!” – skarżą się cudzoziemcy zamknięci w Strzeżonych Ośrodkach Straży Granicznej, umieszczani tam za próbę przedostania się przez granicę z Białorusią. W Przemyślu rozpoczęli kolejny strajk głodowy. Największy od dwóch lat.
Hajnowska radna Koalicji Obywatelskiej nigdy nie sądziła, że będzie współpracować z hajnowską radną PiS. Ale w związku z aferą przedszkolną zaczęły działać razem.
Młodzi wchodzący w dorosłość budzą skrajne emocje: są roszczeniowi, siedzą tylko w telefonach, nie chce im się pracować. A może raczej: brakuje im autorytetów, boją się popełnić błąd i przytłacza ich odpowiedzialność za kraj i planetę?
się tylko pojedynczy ludzie, a nie np. globalne koncerny – i już wyłania się pełny obraz kolejnych toksyn, które zatruwają obecnie Młodych Dorosłych. Są to bezsilność i brak perspektyw, fałsz i dezinformacja, podziały i wrogość oraz widmo katastrof. Siedem endorfin to za mało Czy w takim razie
Już ponad połowa gmin i powiatów wycofała się z uchwał anty-LGBT. Honor pogromców „homoideologii” przegrywa z unijnymi dotacjami. Cała sztuka w tym, żeby wziąć pieniądze, ale zachować twarz.
Polacy pokochali pisanie i podpisywanie petycji. Ale z petycjami jest jak z modlitwami w intencji cudu: większość pozostaje niewysłuchana. Licznik podpisów bije, dając poczucie trzymania ręki na pulsie i psychologiczny komfort działania zgodnie z sumieniem. Jednak najczęściej nic poza tym.
najczęściej za mało, by przeforsować to, na czym komuś zależy. Skuteczna petycja wymaga determinacji i pomysłowości, a często również odrobiny szczęścia. Z natury niechętny obywatelowi urząd nie odniesie się do prostej informacji, że jakaś duża grupa czegoś tam pragnie. Urząd czy instytucja
Grzegorz Jędrzejczak, właściciel Do Syta, w tym roku po raz pierwszy zobaczył twarz biedy. Do jego baru przyszła starsza pani. Zamówiła ziemniaki bez mięsa, z samym sosem. Żeby było taniej. Chociaż nawet na to nie było jej stać.
, żeby zaoszczędzić, i tak miesięcznie schodzą jej cztery butle gazowe, każda po 90 zł. W domu siedzi w bluzie, śpi pod dwiema kołdrami. Dobrze, że chociaż mało je. Jeszcze do niedawna ważyła 45 kilo, teraz trochę więcej – dzięki obiadom u Grzesia. – Ale czy życie kończy się na jednym
„Zona” jest po to, aby nie zapomnieć, co na Podlasiu się działo i nadal dzieje. Bo jeśli coś takiego zdarzyło się w Polsce raz, to może zdarzyć się znowu.
. „Zona” jest po to, aby nie zapomnieć, co na Podlasiu się działo i nadal dzieje. Bo jeśli coś takiego zdarzyło się w Polsce raz, to może zdarzyć się znowu. Posłuchaj audioreportażu „Zona. Historie ze strefy zamkniętej” już teraz w Storytel. Marta Mazuś i Marcin Kołodziejczyk
Dla dużej części ludzi w Polsce sytuacja na granicy stała się akceptowalna i właściwie obojętna. A przecież uchodźcy nadal tu są. Podejście służb się nie zmieniło, nadal jesteśmy traktowani jak zdrajcy i przestępcy, a uchodźcy jak terroryści – mówi Marianna, mieszkanka Podlasia, która od ponad roku anonimowo pomaga na polsko-białoruskiej granicy.
MARTA MAZUŚ: Kiedy ostatni raz byłaś w lesie? MARIANNA PODLASKA: Kilka dni temu. Wszystkim wydaje się, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej się skończył, ale wezwania od osób potrzebujących pomocy wciąż do nas przychodzą. I to nawet po kilka razy dziennie. Od kogo najczęściej dostajecie teraz
Gdyby nie policja, która podczas Strajku Kobiet weszła do jego domu, słynny 14-latek z Krapkowic nie byłby pewnie dzisiaj znanym 16-latkiem z Warszawy, który wziął na cel ministra Czarnka i ojca Rydzyka.
Migracja ukraińska uwypukliła nasze polskie problemy – mówi Agnieszka Kosowicz, prezeska Fundacji Polskie Forum Migracyjne.
MARTA MAZUŚ: – Ukraińska rodzina uciekająca przed wojną przyjeżdża dzisiaj do Polski. Na co może liczyć? AGNIESZKA KOSOWICZ: – Na dużo skromniejszy zakres pomocy niż kilka miesięcy temu. Nasze pospolite ruszenie już się skończyło. Jeżeli ktoś przyjeżdża np. do Warszawy i szuka punktu
Gdyby Sanktuarium w Kałkowie-Godowie nie istniało, nie dałoby się go nawet wymodlić. Jest jak wielotematyczny lunapark dla wierzących. Który powoli rdzewieje.
mówi pani Krysia – to w ogóle od diabła jest oderwany. A reszta też nie lepsza. Ciągle coś niszczą, biegają, zabawki na ołtarzu polowym zostawiają. A matki? Wcale ich nie pilnują. Żeby jeszcze w czymś tu czasem pomogły. Ale gdzie tam! Siedzą tylko w telefonach. Dosyć ma już pani Krysia tych wszystkich Ukraińców w Sanktuarium. MARTA MAZUŚ, FOTOGRAFIE LESZEK ZYCH
Łapani na polsko-białoruskiej granicy i umieszczani w strzeżonych ośrodkach straży granicznej uchodźcy po wielu miesiącach upokorzeń i traum w końcu wychodzą na wolność. Witają ich ci, którzy nie chcą, aby z Polski pamiętali tylko ukrywanie się w lesie oraz więzienne kraty.
mało powiedziane. Relin ma wrażenie, że wciąż ktoś na niego wrzeszczy. Czuje się jak przestępca, choć nie popełnił zbrodni. Bo czy to zbrodnia, że chciał uciekać do Europy, skoro w Kurdystanie dostawał groźby z powodu zwykłej prezentacji na dziennikarskich studiach, w której skrytykował lokalnych
Gdy na wojnie w Ukrainie walczą mężczyźni, w Polsce trwa zupełnie inna wojna. Wojna kobiet. Codzienna, cicha, bez broni, ale również brutalna.
Cena za wyjazd z Mariupola cały czas rośnie. Dolna granica na rosyjskim check-poincie to 100 dol. za osobę albo litr samogonu. Zależy, na kogo się trafi – mówi Marina Pugaczowa, założycielka Mariupolskiego Stowarzyszenia Kobiet Bereginya, która organizuje ewakuacje mieszkańców z oblężonego miasta, m.in. do Polski.
MARTA MAZUŚ: – To już kolejna zorganizowana przez panią ewakuacja z Mariupola do Polski. Kto tym razem z panią przyjechał? MARINA PUGACZOWA: – W sumie do Polski przyjechało ze mną już prawie 300 osób. Tym razem to była grupa prawie 30-osobowa. Połowa z nich to dzieci z polskim
W podwarszawskim Nadarzynie, na 3,6 ha powierzchni hal wystawowych Ptak Warsaw Expo, siedem tysięcy uchodźców z Ukrainy prowadzi prowizoryczne życie.
hal Expo wiosenne targi, jest plan, aby Romów oddzielić od reszty osób i umieścić razem w jednym z sektorów. A co będzie z nimi dalej? To już temat na inną opowieść. MARTA MAZUŚ
W ogólnopolskim zrywie pomocy Ukraińcom państwo nie nadąża za obywatelami.
– w odczuciu Zoresława – też wcale tu nie pomaga. Bo miejski punkt pomocy jest dopiero na końcu długiego dworcowego korytarza, jest słabo oznaczony, mało kto sam tam trafia. Wszyscy – białe kobiety z dziećmi, śniade kobiety z dziećmi, czarni mężczyźni bez dzieci – tłoczą się
Nie chcieliśmy ujawniać tego, co robimy – mówi Michał Gaweł, prezes białostockiej fundacji Dialog, która we współpracy ze strażą graniczną organizuje pomoc dla niektórych grup imigrantów.
MARTA MAZUŚ: – To jest nasza pierwsza rozmowa, w której mogę oficjalnie pana przedstawić. Wcześniej zawsze prosił pan, aby w tekstach na temat uchodźców na polsko-białoruskiej granicy nie wspominać o waszej fundacji. Dlaczego? MICHAŁ GAWEŁ: – Powodów było wiele. Jeden z nich był taki
Mijają cztery miesiące, od kiedy do naszego kraju zostali ewakuowani Afgańczycy, współpracownicy polskiej armii i dyplomacji. Co się z nimi dzieje?
obejmuje m.in. zasiłek pieniężny (od 1 stycznia 2022 r. to od 721 do 1450 zł w zależności od liczby osób w rodzinie), bezpłatną naukę polskiego, składki zdrowotne czy pomoc w znalezieniu pracy. MRiPS deklaruje, że pracownicy PCPR-ów odwiedzają uchodźców w ośrodkach, i podaje, że jak na razie Afgańczycy
Rośnie liczba ofiar na polsko-białoruskiej granicy. O zmarłych uchodźcach mówi się po cichu. Tak cicho, że o szczegółach ich śmierci przez długi czas nie wiedzą nawet najbliższe rodziny.
Tysiące żołnierzy na granicy i wystawianie armatek wodnych nie świadczą wcale o sile państwa. Świadczyłaby o niej odpowiedzialność za najsłabszych i bezbronnych.
Stan wyjątkowy w Polsce trwa. Strach i spychologia rządzą, a ludzkie gesty wykonuje się w ukryciu. Mechanizmy te dobitnie pokazuje historia jednego pytania – o dzieci.
przede wszystkim wyziębione, przemoczone i głodne. Ciężko mi coś więcej na ich temat powiedzieć – nie mam zwyczaju udzielać szczegółowych informacji o pacjentach postronnym osobom. Zresztą my na temat trafiających do nas z granicy uchodźców bardzo mało wiemy. Przywozi ich straż graniczna
Gdy po polskiej stronie spotykali strażników, to oni kazali im wracać na Białoruś. Białoruś–Polska, Polska–Białoruś. I tak już 17 razy.
zamieściła wiadomość: „Minionej nocy w odległości 500 m od linii granicy z Białorusią zatrzymano grupę imigrantów, obywateli Iraku. Jeden z mężczyzn, pomimo reanimacji prowadzonej przez patrol oraz zespół karetki pogotowia, zmarł (prawdopodobnie na zawał serca). Kolejny z pozytywnym wynikiem testu na Covid-19 jest w szpitalu”. TEKST I FOTOGRAFIE MARTA MAZUŚ
W miasteczku Krynki na ulicach ludzi mniej niż zwykle, policji za to dużo więcej. Na stację benzynową „Rolnik” podjeżdża tankować wojsko. Pierwszy poranek w podlaskiej części stanu wyjątkowego, czyli strefie W, jak mówią miejscowi, upływał leniwie.
lubelskiego, wzdłuż liczącej 418 km granicy z Białorusią, podpisał zaledwie kilka godzin wcześniej, o czym oficjalnie poinformował naród przez swojego rzecznika Błażeja Spychalskiego. Polska wygrywa z Albanią 4:1. W Krynkach o wprowadzeniu stanu wyjątkowego mówiło się, gdy rząd wystąpił do prezydenta